Wyprawa nurkowo-rekreacyjna na Lofoty - sierpień 2013. Członkowie i sympatycy legnickiego Klubu Płetwonurków "PINOTER"
Lofoty- ten barwny i bajkowy świat 300 kilometrów na północ za kołem podbiegunowym, to cel naszej wakacyjnej wyprawy nurkowej w 2013 roku. Idea wyjazdu do tego niesamowitego, wręcz magicznego miejsca narodziła się po naszym ostatnim pobycie w Norwegii i powolutku dojrzewała. Dzięki temu, mogliśmy się bardzo dobrze przygotować do tego wyjazdu, zaplanować każdy dzień w taki sposób, aby pogodzić nurkowania i zwiedzanie.
Nasza podróż rozpoczęła się w Świnoujściu, skąd promem Unity Line dotarliśmy do Ystad i dalej przez Szwecję do Norwegii. Planując trasę przejazdu postanowiliśmy zaspokoić nasze turystyczne smaki i tym samym odwiedzić kilka ciekawych miejsc z Listy Top 10 Norwegii. Trasa wydłużyła nam się o jeden dzień, ale warto było! Odwiedzenie takich atrakcji jak: tylko sezonowo otwartej drogi wśród gór i górskich jezior, Trasy Troli, fjordu i miejscowości Gerianger oraz Trasy Atlantyckiej, tylko pokazało odrobinę norweskiego piękna, ale jednocześnie przygotowało nas na spotkanie z Lofotami (Norwgowie nazywają to miejsce " Norwegią w pigułce"), których w tamtym momencie jeszcze sobie tak naprawdę nie wyobrażaliśmy i nie byliśmy świadomi tego, co nas czeka.






Podróżując w kierunku północnym Norwegia powolutku odkrywała nam swoje piękno i czar. Każdy kolejny kilometr trasy to dosłownie uczta dla oczu i duszy. Jadąc przez tak wspaniałą krainę człowiek całkowicie zapomina o zmęczeniu i trudach podróży. Kolejne setki kilometrów mijały, a my byliśmy coraz bliżej naszego celu, z coraz większym bagażem zachwytu i zdjęć na kartach pamięci. Minąwszy symboliczną bramę Nordlandu poczuliśmy smak północy , a przystanek na kole podbiegunowym wprowadził nas w świat baśni i fantazji. Surowy krajobraz, rozległe połacie niekończącego się lądu, uboga roślinność tundry i biegnące w oddali renifery uświadomiły nam dobitnie , jak daleko już dotarliśmy. Minąwszy krąg polarny , podróżowaliśmy dalej na północ, a zbliżający się archipelag Lofotów stawał się niemal na wyciągnięcie ręki.
Cel naszej podróży to Ballstad i baza nurkowa Lofoten Diving, której właściciele Ada i Daniel Visnovsky ugościli naszą ekipę w rodzinnym i swojskim klimacie. Daniel wprowadził nas nie tylko w tajniki i zakamarki podwodnego świata, ale również przekazał nam wiele ciekawostek dotyczących historii Lofot, życia mieszkańców i obyczajów lokalnych. Opowiadając o trudach dnia codziennego, wszyscy sobie uzmysłowiliśmy, że życie w tej przepięknej krainie nie jest wcale takie łatwe i kolorowe.
Nasz siedmiodniowy pobyt wypełniony był nie tylko wspaniałymi nurkowaniami i podziwianiem podwodnego świata, ale również znaleźliśmy mnóstwo czasu na zwiedzanie, piesze wędrówki, wypady na ryby i relaks na przepięknych piaszczystych plażach północy.





Nurkowania na Lofotach to dosłownie raj dla każdego. Dla dorosłych i dla dzieci, dla pasjonatów głębokości i dla fotografów, czy filmowców. Poszukiwacze podwodnych skarbów, też zaspokoili swój głód przygody. Każdy dzień rozpieszczał nas wspaniałą słoneczną i bezwietrzną pogodą i mimo niskich (jak na lato) temperatur około 13-16°C, nie odczuwaliśmy żadnego dyskomfortu, temperatura wody o tej porze roku to 12-14°C, w takich warunkach nawet nasi najmłodsi płetwonurkowie zaliczyli kilka nureczków. Daniel zaoferował nam nurkowania z brzegu i z łodzi. A na niektóre nurkowiska musieliśmy dojechać samochodem nawet kilkadziesiąt kilometrów, ale warto było! Ogrzane Prądem Zatokowym wody północy zaoferowały nam dosłownie wszystko, czego płetwonurek oczekuje. Nurkowanie na Homereef odkryło bogactwo fauny i flory, różnorodność gatunków, kolorów i form życia zachwyciło szczególnie najmłodszych, gdzie trudy związane z niedogodnym wejściem do wody nie miały większego znaczenia. Ponadto zaliczyliśmy dwa malownicze wraki, których historia osnuta jest wieloma ciekawymi faktami, a i też klimat tajemnic z przeszłości rozpalił naszą naturę poszukiwaczy. Ponadto na liście atrakcji, jakie Daniel nam przygotował znalazły się ścianki, kaniony i podwodne lasy brunatnic, które ujmowały nas urokiem i bogactwem gatunków i wielkości ryb. Wszechobecne czerniaki zaprosiły nas do swojej ławicy. Wśród głazów ukrywały się zębacze, a na piaszczystych połaciach dna czekały na nas flądry. Rozgwiazdy, jeżowce, kraby i przegrzebki wręcz się do nas uśmiechały. Każde nurkowanie na Lofotach porównać można do wizyty w baśniowym ogrodzie pełnym kolorowych kwiatów i zwierząt. Lofoty zarówno nad, jak i pod wodą są przepiękne, życie bujnie tu kipi, a różnorodność stworzeń lądowych, powietrznych i morskich przyprawia o zawrót głowy. Podczas wypadu na ryby Daniel zaopatrzył nas w wędki uzbrojone w 3 lub 4 pikery. Jedno branie i kilka ryb - to niesamowite. Tutaj się pływa dosłownie po ryby, kwestia tylko ile damy radę zjeść : Patrosząc złowione ryby, byliśmy świadkami powietrznych walk mew o resztki, na lądzie natomiast doświadczyliśmy upierdliwego towarzystwa srok, które udowodniły prawdziwość określenia "sroka złodziejka". Tuż po nurkowaniu musieliśmy chować wszystkie drobne świecące przedmioty, a szczególnie komputery. One tylko czekały na okazję, by zabrać jakiś drobiazg.
Planując program pobytu na Lofotach braliśmy pod uwagę nie tylko spędzanie czasu na nurkowaniach, ale zadbaliśmy o innych uczestników naszej wyprawy i sprawiedliwie wypełniliśmy popołudniowy czas na zwiedzanie. Na liście "must see" znalazło się wiele lokalnych atrakcji, których będąc tutaj nie można pominąć.







NUSFJORD - to najstarsza i najlepiej zachowana wioska rybacka w Norwegii. Większość tutejszych budynków powstała pod koniec XIX wieku, a w 1975 roku została wpisana przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego.
MUZEUM SUSZONEJ RYBY I WIOSKI RYBACKIEJ W ? ORAZ FABRYKA TRANU - ? to ostatnia miejscowość na drodze krajowej E10 - to już koniec lądu. Miejsce niezwykle urokliwe, wręcz bajkowe. W powietrzu unosi się zapach tranu i ryb, a w małej lokalnej piekarni można zasmakować tradycyjnych wypieków (chleb wypiekany starą metodą i oczywiście cynamonowe babeczki z cukrem). Tutaj poznaliśmy tajniki wytwarzania tranu i historię procesu suszenia ryb. Wioska zachowana jest w doskonałym stanie, mimo, że większość domków zbudowana została prawie dwa stulecia wstecz. Polska przewodniczka wprowadziła nas w czasy odległe, a pikanterii dodały opowieści o lokalnych przesądach i zabobonach.
MUZEUM WIKINGÓW W BORG - wizyta w tym muzeum to świetna lekcja historii, każdy najdrobniejszy eksponat, zrekonstruowany dom wodza z domowymi sprzętami, przejażdżka łodzią wikingów oraz udział w zawodach w strzelaniu z łuku i rzucie toporem - to wszystkie elementy , które dosłownie wprowadziły nas w świat zamierzchłych czasów i pozwoliły poczuć klimat życia Wikingów.
Podsumowując nasz pobyt na Lofotach, nie sposób nie wspomnieć o przepięknych, białych - piaszczystych plażach, które niczym z katalogów turystycznych stanowią atrakcję tego pięknego zakątka świata. Największe i najpopularniejsze plaże położone są na północnej stronie archipelagu, gdzie patrząc na odległy horyzont, wiemy, że biegun północny jest gdzieś właśnie tam : Surowe i chłodne lato, dość niska temperatura, wiatr i bardzo wilgotne powietrze , to nie są warunki do letniego plażowania, trudno tutaj popływać na materacu, czy pograć w piłkę wodną. Jednak niepowtarzalne piękno i wszechobecny spokój to aspekty, które czynią to miejsce wyjątkowym.
Kolejne dni naszej wyprawy mijały bardzo szybko i nawet późne siedzenie i spoglądanie na północne niebo i zachód słońca po godzinie 23, nie pozwoliło nam nawet na chwilę zatrzymać nieubłagalnie mijającego czasu. Ostatecznie nadeszła chwila powrotu, jeszcze tylko trzy dni podróży i Lofoty będą już tylko wspomnieniem.







Copyright 2013 - OSP-ORW Pinoter.