Wyprawę do wraku M/S "JAN HEWELIUSZ" zorganizował na początku września: Piotr i Daniel oraz Waldek, którzy oddali hołd w imieniu naszego Klubu marynarzom tragicznie zaginionym w morskiej otchłani Bałtyku. Po wielu perypetiach związanych z długą drogą / ponad 700 km/ i rejsem /3 godziny/ niemiecką jednostką pływającą "Brigitte" dotarliśmy na miejsce nurkowania.
Heweliusz leży na lewej burcie na głębokości około 30m, natomiast najwyżej położona część prawej burty była oddalona od powierzchni około 12m. W czasie nurkowania przeźroczystość wody słaba ok. 4m, ponadto silny prąd nie pozwalający swobodnie penetrować obiekt. Na dnie wrak sprawia bardzo przygnębiające wrażenie, cały pokryty rdzą, skorupiakami i pyłem wzbijającym się przy każdym ruchu. Tylko gdzieniegdzie wyłaniają się pęki lin, łańcuchy i poręcze wskazujące że jesteśmy nad wrakiem - czas i woda zrobiły swoje, po prostu cmentarzysko stali i ludzkiego żalu. /wś/
|
Zbudowany w 1977 r. w Norwegii prom kolejowo - samochodowy "Jan Heweliusz" armator szczecińska spółka "Euroafrica" 14 stycznia 1993 r. /środa/ sztorm, siła wiatru 6 - 7, a w porywach do 9 stopni w skali Beauforta.
- w swój kolejny rejs do Ystad "Jan Heweliusz" wypłynął o godz. 23:30 po pewnych perypetiach padła komenda: Podnosić cumy! Tego feralnego dnia prom miał na swoim kolejowo - samochodowego pokładzie: 28 ciężarówek /TIR/, 10 wagonów kolejowych i 64 ludzi - pasażerów i członków załogi.
- godz. 3:00 prom płynął wzdłuż wybrzeży Rugii, zaczął się sztorm.
- godz. 4:00 w prom "Jan Heweliusz" uderzył huragan wiejący z prędkością do 160 km/h.
- Kapitan Andrzej Ułasiewicz ustawia jednostkę dziobem w kierunku fal, stara się zmienić kurs.
- godz. 4:30 kapitan wydał rozkaz opuszczenia statku.
- godz. 4:35 przechył wynosi 30 stopni, po 30 min. już 70 stopni.
- godz. 4:37 "Jan Heweliusz" wysyła sygnał SOS, odbiera go stacja Rone, prom "Nieborów" i stacja "Arkona-Radio".
- złe warunki pogodowe uniemożliwiły spuszczenie szalup, akcja ratowniczą kierował drugi oficer Mariusz Schwebs.
- Kapitan Andrzej Ułasiewicz, pierwszy oficer Roger Janicki i trzeci oficer Janusz Lewandowski pozostali na mostku do końca.
- godz. 4:50 stacja Witowo-Radio zaalarmowała Polskie Ratownictwo Okrętowe w Gdyni.
- godz. 5:10 w eterze zapadła cisza, niespełna godzinę później prom przewrócił się stępką.
- o godz. 11:00 M/S "JAN HEWELIUSZ" zatonąć.
- godz. 5:15 do akcji ratowniczej przestąpiły promy "Nieborów" i "Kopernik", niemiecki holownik ratowniczy "Arkona" i polski statek "Huragan" ok. godz. 7:00 nad miejsce tragedii nadleciały niemieckie, duńskie i szwedzkie helikoptery.
- godz. 16:45 akcja ratownicza została zakończona. Bilans katastrofy był tragiczny: spośród 64 osób obecnych na pokładzie "Jana Heweliusza" uratowano 9 ludzi. Ciał sześciu osób do dzisiaj nie odnaleziono.
|
Izby Morskie - szczecińska, gdyńska i odwoławcza w Gdyni - przez sześć lat zajmowały się badaniem przyczyn wypadku. Ostatecznie Odwoławcza Izba Morska w Gdańsku z siedzibą w Gdyni uznała, że prom nie nadawał się do żeglugi, a odpowiedzialnymi za to byli będąca jego armatorem szczecińska spółka "Euroafrica" i właściciel statku, który dopuścił go do eksploatacji wiedząc o jego wadach konstrukcyjnych. Współwinnym tragedii uznano także Polski Rejestr Statków i Urząd Morski w Szczecinie, a także zmarłego w następstwie zatonięcia jednostki dowódcę, kpt. Andrzeja Ułasiewicza, który zdecydował się wyjść w morze mimo ekstremalnych, praktycznie niespotykanych na Bałtyku warunków pogodowych.
/foto m/s jan heweliusz pochodzi z sieci nie znam autora - wiesiu/
|
|